piątek, 30 stycznia 2015

Sylwester Kardialik nie ufa prezydentowi Jażdżykowi


"W historii świata i Europy znamy takie przypadki, że wszyscy ci źli ludzie, już nie będę nazwisk wymieniał, zawsze uzasadniali swoje poczynania. Tak? Można wszystko uzasadnić. To że pani dyrektor czy pan prezydent, no pan prezydent uważa. Tak?"

"No wyraźnie napisał że nie będzie zwalniał. A jednak to zrobił. Więc nie odpowiedział na to pytanie, wyraźnie ściemnił temat. No cóż, w mojej opinii, delikatnie mówiąc nie jest prawdomówny [..] Jak tu ufać prezydentowi na przyszłość. Jestem zaniepokojony tym co się dzieje na dzień dobry."



"W sumie powiem, że to dla mnie jest budujące że jestem taki ważny dla prezydenta. No fajnie, cieszę się nawet z tego bo w każdym niepowodzeniu jest ziarenko sukcesu. Tym zachowaniem pan prezydent dodał mi wiary w swoje możliwości i siły. Powiem jeszcze na koniec, że nie poddam się. Nie poddam się i moi przeciwnicy niech sobie nie myślą, że sobie usiądę, założę ręce i schowam się gdzieś w kąt. Nie! Przeciwnie, takie sytuacje w życiu jaka była w tej chwili, że zostałem pozbawiony pracy i no mało komfortowa sytuacja na dzień dzisiejszy dodaje mi sił i energii do działania, jeszcze więcej! Taak? Bo co nas nie zabije to nas wzmocni."

Sylwester Kardialik : https://www.youtube.com/watch?v=cJWQgZSUxmo



  Cóż... Wiemy już, że Sylwester Kardialik nie ufa panu prezydentowi Krzysztofowi Jażdżkowi...
Jako obywatel wolnego kraju z pewnością ma do tego prawo.
Na podstawie zamieszczonej wyżej wypowiedzi już nie mamy wątpliwości, że gdyby mógł natychmiast prezydenta by zwolnił. Czy ma do tego powody, czytelnicy mogą ocenić sami odsłuchując zamieszczony za pośrednictwem you tube materiał.
Przynajmniej do czasu póki ten materiał nie zostanie zdjęty. Na tę okoliczność właśnie wynotowaliśmy sobie kilka co smaczniejszych cytatów.
Pan Kardialik upiera się w nim, że otrzymał od Krzysztofa Jażdżyka obietnicę, iż nie zostanie zwolniony.
Czy naprawdę mu coś takiego obiecano, czy nie, nie jesteśmy w stanie sprawdzić.
I nawet nie mamy na to ochoty bo najistotniejszy w tej aferze jest fakt, że prezydent również ma prawo nie ufać swojemu pracownikowi. Z takiej sytuacji wyjście jest tylko jedno. Zwłaszcza, że swoim poziomem argumentacji, zaprezentowanym stylem myślenia i wyznawanych wartości, pan Kardialik w sposób wystarczający już udowodnił, że nie zasługuje na czyjekolwiek zaufanie.

Jako obywatel mogę tylko życzyć panu prezydentowi żeby nie przestraszył się gróźb byłego wicedyrektora skierniewickiego MOPR i z tego powodu nie wpadł na paranoiczny pomysł żeby na koszt podatnika zafundować ratuszowi bramki z wykrywaczami metali, rewizje osobiste petentów i armię ochroniarzy uzbrojonych w broń przeciwpancerną.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz